Dbanie o urodę

Mamy przedwiośnie, tyle słońca w całej wsi nie widziałam od października. Zaraz trzeba będzie zmienić zimową kurtkę na przejściowy płaszczyk, włosy uwolnią się z niewoli czapki, wełniany szalik zastąpi apaszka w kwiatuszki.
Teraz należy odpowiedzieć sobie na pytanie: jak wyglądam po tej srogiej, śnieżnej zimie?
Jak mają się moje prawie długie, niskoporowate włosy, które fryzjera nie widziały od września, a farby od sierpnia? Przeprowadziłam rozeznanie - werdykt nie jest źle. Ale zdjęć włosów wrzucać nie będę ;)
Cera: bez rewelki, ale bywało gorzej.
Co jest najgorsze... dłonie. Alarm, alarm, rękawiczek w lecie nosić nie będę (teoretycznie to mogę  jednorazowe nitrylowe).
A teraz cofnijmy się do czasów beztroskiej kariery studenta:
Był piękny, słoneczny marcowy dzień. Poranek rozpoczęłam od kawusi i śniadanka, spędziłam w łazience całe 7 minut, żeby jako tako wyglądać, spakowałam notatki i ruszyłam sprawdzić czy koleje mnie dzisiaj niczym nie zaskoczą. Pociąg przyjechał zaskakująco punktualnie, miejsc siedzących było w sam raz. Jak siekiera kata wisiała nade mną wizja kolokwium za 2 godziny, więc zamiast podziwiać widoki rozkoszowałam się spokojną nauką.
Na kolejnej stacji wsiadły matka i córka - dziewczynka na oko 6-letnia. Zasiadły na przeciwko mnie. A co ma robić dziecko w pociągu? Niektóre dzieci bardzo lubią gapić się na innych ludzi. Ta istotka wybrała sobie obiekt i czułam jak mnie lustruje. W pewnym momencie niewytrzymała i zwróciła się do matki konspiracyjnym szeptem:
- Zobacz, ta pani ma ręce jak babcia!

Niestety ta pani po mijającej zimie znowu ma ręce jak babcia...

Komentarze

Popularne posty