Idzie wiosna, czuję w kościach!

Śnieg nie popsuje mi humoru, może sobie sypać jeszcze i jeszcze i jeszcze... ale dobrze wiem, że to ostatnie podrygi zimy.
To co, że dzisiaj białego gówna przybyło tyle, że połamało śliczne jałowce u sąsiadów, że z dachu zwisają wielkie sople i jeszcze kalendarzowo wiosny nie będzie miesiąc. Świadomie ignoruję niebezpiecznie oblodzoną ulicę, moje śliczne turkusowe ocieplane kalosze już dzisiaj wymyłam i liczę na to, że jak wstanę rano to obecny opad atmosferyczny wysublimuje.
Konie gubią futro! Rano słychać ptasi śpiew! A koty marcują... nie wiem jak koty... moje są "sterylne" :P
Może by tak rozpocząć przygotowania do następnej zimy?
W ramach tych przygotowań rozpracowuję grzebień dziewiarski. Zrobiłam czapkę, która miała być kominem z wełny na szalik ;) Czyli nie za bardzo wiem nadal jak posługiwać się tym cudem techniki. ;) Ale to rozpracuję! Może chce ktoś kaftanik dla niemowlaczka, bo widziałam tutoriala jak zrobić?
Plan uszycia sobie ślicznego fartuszka nadal aktualny, nie wiem tylko czy ma to być bluza chirurgiczna, czy fartuch gospodyni domowej...

P.S. znam inne przymiotniki niż "śliczne" słowo to ma dużo synonimów w języku polskim

Komentarze

Popularne posty