Książki, które zmieniły moje życie

Brzmi to bardzo górnolotnie, ale myślę, że czasem książki naprawdę potrafią zmienić życie. Jak bardzo książki mają na nas wpływ... i jak czasem jakaś z pozoru nieistotna książka odcisnęła naprawdę głębokie piętno. Do niektórych cały czas wracam, o innych pamiętam, choć już nie zaglądam.

Silmarillion- było to gdzieś w okresie gimnazjalnym, po przeczytaniu Władcy Pierścieni dostałam Silmarillion pod choinkę i się w nim totalnie zaczytywałam. Teraz sama się trochę temu dziwię, bo beletrystycznie to dość ciężki kawałek literatury, dużo trudnych imion no i narracja w stylu eposu, nie "powieściowa". Jednak bardzo mnie to wciągnęło, losy Noldorów, Wojna Gniewu, Silmarile, Beren i Luthien, Turin i Niniel i te sprawy. Potem z rozpędu aż przeczytałam Kalevalę- a może to było wcześniej? i zabierałam się za Pieśni Osjana, ale Pieśni Osjana nie zdzier- ży- łam.
Czy to wiatr wieje w pustej sali, czy to płacze rzewnie dziewica? Sław, o głosie, mężne czyny synów Erynu! 
I tak dalej, prawie gniew bogini opiewaj Achilla...

Turms, Nieśmiertelny, Mika Waltari- kto czytał Waltariego ten rozumie, kto nie czytał, temu będzie trudno wytłumaczyć istotę jego twórczości. Zazwyczaj książki historyczne, o ludziach zaplątanych w wiry zdarzeń, wojen i odmęty dziejów. Często na pozór pospolity bohater odkrywa u siebie wielkie dziedzictwo, szlachetne pochodzenie (i dużo na tym nie zyskuje, jak choćby Johannes Angelos), ale i tak jest tylko pionkiem na arenie dziejów. Książki z dużą dawką metafizyki, o ludziach, którzy przeżywają "chwile mocy", gdy czują, ze stają się lepsi od siebie samych, więcej widzą, głębiej czują... ale czasem są bardzo naiwni ;) Zwłaszcza w starciu z kobietami bohaterowie Waltariego notorycznie dają się robić w konia, a kobiety wiedzą, że żeby mieć władzę nad mężczyzną, nie można mu dawać wszystkiego.

Madame, Antoni Libera- kiedyś, za czasów starego bloga, nawet miałam szablon na bloga z okładką tej książki. Głównym bohaterem jest mężczyzna (młodzieniec), ale jest to typowo kobieca książka. Piękna, bogata, osadzona w realiach PRLu, ale pełna tęsknoty za przedowojennymi ideami, za Francją (i Zachodem i wolnoscią), pełna podziwu i miłości do literatury. Książka o fascynacji i o marzeniach, o sile słowa. Bardzo kunsztownie napisana, czyta się ją jak ciasto pełne smakowitych rodzynków. Scena spektaktu "Fedry" odegranego przez Comedie Francaise- majstersztyk. No i finał- młody bohater tylko raz zatańczył ze swoją panią profesor- ale co to był za taniec ;)

Księga z San Michelle, Axel Munthe- kolejna książka, do której każdy powinien zajrzeć. Historia życia najpierw młodego, potem starszego szwedzkiego lekarza, który mieszka w różnych miejscach Europy- w Paryżu, w Rzymie i przeżywa niesamowite przygody. Jest trochę wątków medycznych, ale też dużo przemyśleń, rozważań, zachwytów nad światem, nad sztuką, nad historią... Porusza problem przemijania, żalu i nostalgii, ale daje też nadzieję. Ktoś mi pożyczył tą książkę, potem znalazłam inny egzemplarz u rodziny w biblioteczce i pożyczyłam świadomie na wieczne nieoddanie ;)
Dodaj napis
Nie, nie porównywałabym tego do Biblii i Koranu, jednak Biblia to Biblia, c'mon! To powieść, nie księga kultu... Naprawdę nie wiem, co komu przyszło do głowy...

Wiem, że to krótka notka, ale dodaję, żeby Kocia nie narzekała, że tylko zaczynam notki i ich nie kończę :) Mogłabym wymienić jeszcze wiele książek, choćby serię o Emilce z Księżycowego Nowiu, ale to może innym razem ;)

Komentarze

Popularne posty