czy naprawdę lubimy optymistów?

Zaczytałam się w gazetce z Rossmana, a tam artykuł o zdrowym odpoczynku. Autorka zwróciła uwagę na środowisko odpoczynku, a konkretnie na to, z kim odpoczywamy. Aby odpocząć, nie możemy przebywać w towarzystwie osób użalających się nad sobą. Prawda? Prawda, nikt się nie czuje dobrze, gdy ktoś mu marudzi nad uchem.  Przeczytane, a więc dzielę się tą wiedzą za pomocą smsa z moją towarzyszką niedoli, czyli Kocią Matką.

J-W gazetce z Rossmana piszą, że żeby być szczęśliwym, trzeba przebywać w środowisku ludzi nienarzekających!

K.M.- To głupoty pier**lą! Jak by mnie wsadzili między optymistów je*anych, to chyba bym umarła!

I tu moje trybiki się poruszyły, zaczęłam się zastanawiać, czy aby na pewno chodzi tu o optymistów, czy może o osoby, którym w życiu bardziej się poszczęściło od nas? Bo to dwie różne rzeczy. Optymista jest zawsze pozytywnie nastawiony, coś w stylu- Przepraszam, ze się spóźniłam, bo miałam stłuczkę, no ale nieważne, gadaj co u Ciebie? A osoba, której się bardziej w życiu poszczęściło (będę pisać skrótowo Szczęściara, żeby było wiadomo, o co mi chodzi) ma raczej tendencje do "gniecenia" nas swoim szczęściem. Coś w stylu- Jak tylko wrócimy z Tajlandii, to musimy zacząć z Misiem urządzac ten dom, który nam rodzice kupili, bo musimy zdążyć, zanim się Maluszek urodzi. (rzygi rzygi) I w tym momencie zazwyczaj zaczyna się narzekanie na to,  że kolor fug nie pasuje do karnisza, a płytki są ułożone od lewej do prawej, a nie od prawej do lewej...
Teraz historyjka:
Znana mi osoba, nazwijmy ją X, mieszka ze swoim chłopakiem w wynajętym mieszkaniu. Mieszkanie jest niewykończone, wynajęte od znajomych za pół ceny, bo na wynajem po cenie rynkowej ich nie stać. Na imprezie spotkałyśmy wspólnych znajomych, również młode pary, które opowiadały o urządzaniu wspólnych mieszkań. Rozmowa toczyła się konkretnie na temat jakichś dość drogich rolet na okna, które teoretycznie są kluczowe do szczęścia, zdrowia i życia. Czyli nie są wcale potrzebne, bo można w oknie powiesić firanki, ale jak kogoś na to stać, no to może sobie na to pozwolić. Jaka z tego konkluzja? Że jeśli wynajmujesz mieszkanie, bo nawet Cię nie stać na kredyt, raczej unikaj towarzystwa ludzi, którzy mieszkanie mają. Jaka w tym sprawiedliwość? Żadna, bo nikt nie wybiera, czy się urodził w bogatej rodzinie, czy nie. Koleżanka X złapała wielkiego doła i teraz woli się kolegować z kimś, kto jeszcze mieszka u rodziców, albo ze znajomymi, którzy wyjechali do Irlandii, żeby zarobić na kredyt.

Ale dużo żali wylałam, no ale chodzi mi o to, że punkt widzenia zależy od możliwości, jakie ktoś posiada. I łatwiej jest być optymistą, gdy nas na to stać. A najlepiej płakać w Porsche :)

ps. nie lubię, jak ktoś mi marudzi nad uchem, bo wtedy "przelewa" na mnie swoje żale i ja się tym przejmuję, choć ani mnie to nie dotyczy, ani nie mogę nic na to poradzić

Komentarze

Popularne posty