Quality Time

Teraz, kiedy wreszcie mniej czasu muszę spędzać w pracy (wreszcie udało mi się do tego doprowadzić, nie do końca w sposób, który mi odpowiadał, ale każdego dnia budzę się szczęśliwa, że już mam to z głowy), mogę docenić wagę czasu spędzonego z bliskimi mi osobami, albo nawet sama ze sobą. Mam czas, żeby odwiedzić koleżanki, żeby z nimi zrobić sushi, żeby z siostrą powłóczyć się po sklepach, jechać z rodzicami na działkę... Mogę naładować baterie i dopiero teraz czuję, jak bardzo było mi to potrzebne.
Przez cały zeszły rok chyba dosłownie ani razu nie upiekłam ciasta, nie widywałam się z rodziną, bo musiałam pracować w święta, nie bywałam na działce, bo w weekendy też pracowałam :( Całe szczęście moje iryski Katharine Hodgkin nie potrzebują aż tyle uwagi i nadal są piękne.
Coś cudownego, te ich delikatne kolory, płatki sterczące do góry jak uszy króliczków, kwiaty wychylające się z ziemi jak tańczące wróżki... Z daleka nie są zbyt okazałe, bo nie mają krzykliwych kolorów, ale gdy teraz patrzę na ich piękne kwiaty, to mam ochotę zrobić absurdalnie wielkie powiększenie w stylu Georgii O'Keeffe. No może bez waginalnych sugestii.
A niedługo jeszcze zakwitną tulipany... 
Całe szczęście jakoś udało mi się je posadzić na jesieni, wczoraj je kontrolowałam i wszystkie kiełkują, nie zostały zjedzone przez podłe, tłuste nornice, które mogą się rozmnażać od 13 dnia życia >.< 
Napisałam o ogrodnictwie, oprócz tego w wolnym czasie lubię gotować, dziś na przykład miałam czas zrobić sałatkę "z nicienia", czyli paluszki krabowe, koperek, makaron z fasoli i seler naciowy, a oprócz tego łososia w sosie koperkowo- chrzanowym. Lubię też chodzić na zakupy ze znajomymi albo z moją siostrą, oglądać seriale albo filmiki na YT. Mam czas się porządnie umalować zanim wyjdę z domu, więc jest szansa, że wreszcie zużyję Revlon Colorstay!
Jest tylko jeden minus- więcej wolnego czasu oznacza mniej pieniędzy, na razie mam jakiś tam zapas, ale każdy zapas kiedyś się skończy. Mam nadzieję, że nie skończy się do czasu, gdy znajdę sobie inną, miejmy nadzieję lepiej płatną, pracę :)

Komentarze

Sorbet pisze…
uwielbiam Twojego (Waszego) bloga, bardzo fajne posty. Niby o niczym, ale o takich właśnie małych sprawkach lubię czytać, a nie o kolejnym kremie do włosów czy inne pitolenie o minimaliźmie.
Sądząc po tytule myślałam, że weszłaś do perfumerii Quality Missala i kupiłaś coś za 600 zł ;)
Kocia matka pisze…
Z mojej perspektywy ta notka jest pesymistyczna... ja też nie mam na nic czasu. To chyba kwestia złej organizacji.

Popularne posty