Ludzka wredność, która nie jest moją wrednością

Czasem jeszcze wchodzę na kocie forum, na którym jest sporo oszołomów oraz osób "świętszych od papieża". Ostatnio czytałam temat założony przez dziewczynę, martwiącą się o stan zdrowia swojej kotki. Objawy kotki nie były jednoznaczne, dziewczyna prosiła o wsparcie, bo się denerwowała, ale spotkało ją niezbyt miłe przyjęcie. Dowiedziała się między innymi, że
- to może być nowotwór, a nowotwór gruczołu mlekowego jest prawie zawsze złośliwy
- jeśli kotka ma przerzuty to nie da się już nic zrobić
- u jednej kotki nie było widać, że ma przerzuty, bo weterynarz nie wykrył nic, a potem kotka znów zachorowała- zły weterynarz, że nie zobaczył, bo powinien zobaczyć, nawet jak nie było widać
- to wina właścicielki, że nie wysterylizowała kotki wcześniej, a to, że miała wtedy 15 lat to nie jest żaden argument. Osoby 15-letnie dysponują taką gotówką, jaka jest potrzebna na zabieg, a poza tym mogą same decydować o losie swojego kota, bez pytania się rodziców. Kwestia transportu i prawa jazdy też nie stwarza żadnego problemu.

Napisałam dziewczynie, żeby się nie martwiła i że wszystko będzie na pewno dobrze, ale aż mnie korciło, żeby się spytać moich przedmówczyń, czemu ją tak straszą i czy im to sprawia przyjemność. Internet jest specyficznym miejscem i niestety zdarzało się, że sama dorzucałam swoje 3 grosze do takich pseudomedycznych porad, zanim skończyłam studia. Odkąd skończyłam studia zdecydowanie bardziej ważę słowa, ale pewne moje wypowiedzi są w internecie i tam zostaną na wieki wieków.

Inna sytuacja- znajoma zamieściła link do artykułu z Gazety Wyborczej, opisującego niekulturalne zachowanie matek w przestrzeni publicznej, a konkretnie beztroskie przewijanie dziecka w restauracji, TAK, przy stoliku. Pewnie zależy to od charakteru, osoba kulturalna by się tak nie zachowała, a dla osoby chamskiej dziecko jest tylko kolejnym pretekstem, że tak jej wszystko wolno. Wszyscy to znamy, chodzimy po świecie i czasem widzimy niewychowane dzieci i takich samych rodziców. Pod artykułem rozpoczęła się walka na komentarze, gdzie prym wiodła jakaś dziewczyna, zgaduję- sama będąca matką z odpieluszkowym zapaleniem mózgu, wysyłająca posty spod sterty brudnych pampersów. Na wszystkie argumenty miała jedną odpowiedź- jak będziecie miały dziecko, to zrozumiecie! A ja nie wiem, co ma piernik do wiatraka. Jak się ma dziecko, to nagle jest normalne, ze dziecko sika do piaskownicy na placu zabaw? Przewijanie dziecka w miejscu, gdzie ludzie JEDZĄ, jest normalne? Już nie wspomnę o chodzeniu z dzieckiem na SPACERY do supermarketu czy do galerii handlowej. Jeśli z dzieckiem idą dwie osoby, to chyba jedna z tych osób mogła zostać z dzieckiem w domu, tak mi się wydaje. Jednak matka nadająca spod sterty pieluch była nieugięta i chyba uważała, że dziecko może sobie biegać po sklepie i demolować półki, bo przecież to dziecko ;)

I tak to- a ja hejtuję i nie znam życia. Nowy aparacik jest absolutnie zajebisty :)



O, paczcie, jaki przypadek, same zdjęcia kotów!

Komentarze

Heart Chakra pisze…
"3 grosze do takich pseudomedycznych porad, zanim skończyłam studia. Odkąd skończyłam studia zdecydowanie bardziej ważę słowa, ale pewne moje wypowiedzi są w internecie i tam zostaną na wieki wieków."

Idealnie tak samo robiłam!:) Teraz w tematach okołoweterynaryjnych praktycznie się nie wypowiadam :P
Kocia matka pisze…
Kochajmy koty, bo są dobre!
Wszędzie są ludzie, klamki i parapety. Ich nie zmienimy, ale możemy ich olać, ratując tym samym własne zdrowie psychiczne;]
Każdy lubi się w życiu wyżyć na innych, szczególnie jak jest chamem ze wsi (wieś mentalna, nie krajoznawcza). Ludzie po cześci nie umieją wychowywać dzieci, widać to czarno na białym. Dziś dzieciol do przedszkola przyszedł z komórką !!! niby nie dzialala, ale miał ładowarkę, i usilnie chciał ją podłączyć do kontaktu. Jakby go prąd pierdolnął, to ciekawe czyja by była wina. A czemu przyniósł? Bo matka nie chciała słuchać histerii i na odczep mu dała. I tak w 90% przypadków.
I ogólnie człowiek czuje się lepszy, jak komuś przypiepszy.
Sorbet pisze…
Ja lubię mamusie, które przychodzą do dentysty z dziećmi na przegląd. Ja wiem, że trzeeeeba przyzwyczajać dziecko, ale jak się pierwszy ząbek wyrżnął to już trochę zawracanie dupska. A jeśli mama siedzi na fotelu i dentysta robi jej skaling to przeważnie ja musze się zajmowac wydzierającym się wózkiem. yyyyh... to tak w ramach postękania sobie :) stękanie jest czasem dobre dla cery.
Jaskra pisze…
raz miałam problem w gabinecie weterynaryjnym (gdzie pracuję), kiedy dziecko może 6 letnie biegało po całym gabinecie i dotykało różnych przedmiotów. Miałam poważny dylemat, czy zwrócić matce uwagę, że dziecko może sobie zrobić krzywdę i wyjść na sukę, czy też czekać, aż dziecko rzeczywiście sobie zrobi krzywdę :) całe szczęście obyło się bez ofiar w ludziach

Popularne posty