Smutno, smutno

Czytamy sobie artykuł o depresji w Skarbie Rossmana. Skarb Rossmana nie jest może gazetą najwyższych lotów, ale nie jest też tragiczna, a przede wszystkim jest darmowa. Na okładce jest Katy Perry (OMG nie poznałabym jej, ma przyklap włosów i wcale nie wygląda jakoś super), a w środku jakieś wywiady, jakaś psychologia, artykuł o Walentynkach, promocje na kosmetyki i nietrafione porady kosmetyczne. Tylko kilka razy zdarzyło mi się przeczytać artykuł napisany kolokwialnym językiem, jakby jego autorka nawet nie uzyskała licencjatu na uczelni Łazarskiego, ale redaktor naczelną jest przecież dwudziestoletnia pięćdziesięciolatka Agata Młynarska :)
Smutek, depresja... Zastanawiam się, jakie chwile są naprawdę szczęśliwe, dla mnie to chwile spędzone z rodziną, bez stresu, bez pośpiechu, bez brzęczącego z tyłu głosiku, że właśnie coś mnie irytuje. Chwile ulotne, czasem przy herbacie, czasem na spacerze i bez telefonów z pracy. Gdy oglądamy z Weronisią "Zmierzch" i robimy sobie selfie z minami a'la Bella. Szukałam tych zdjęć, ale przeszukać archiwum chata na fb jest trudniej niż piwnicę zbieracza, więc na razie tych zdjęć nie będzie.
Jest mi smutno, bo czuję się niedoceniona, jestem tylko taka, jaka jestem, nie stanę się lepsza, mogę co najwyżej mentalnie zatańczyć wśród piorunów i poczuć się lepsza od siebie samej, jak Turms nieśmiertelny, ale wszyscy inni by na to tylko powiedzieli- Eeee? Wiem, że gadam trochę jak poparzona, ale pozwólcie mi, bo czasem muszę. Nie mam ciekawszych tematów, o kotach nie mam nowych przemyśleń, nowych imion dla dzieci też nie ma za bardzo.
Najpopularniejsze imiona dla chłopców w zeszłym roku to Jan, Antoni i Jakub. Małego Jana znam, małego Kubę też, akurat nie ma żadnego Antoniego. U dziewczynek to Zofia, Maja i Zuzanna, znam tylko Zosię, jacyś znajomi mają Zuzannę, a Maja to pszczółka. Lena i Julia musiały oddać korony, a u chłopców podium się nie zmieniło od 3 lat, w kolejce czekają cały czas papieżowie Franciszek i Aleksander.
W Reserved akurat nie było szarych tetrowych leginsów, jakie chciałam sobie kupić, przejechałam się do Pruszkowa i z powrotem, nie obejrzę jutro NDiNZ, nie mam kremu na noc, nie mam kredytu we frankach. To jakiś pozytyw na koniec.

Komentarze

Popularne posty