Lato w mieście

Co lubię w lecie w mieście?
Banalnie- lubię ten spokój, mniejszy pośpiech, gdy jest mniej ludzi na ulicach, widać rodzinki pakujące się do samochodów z tobołkami, parasolami, piłkami plażowymi. Lubię długie wieczory i wczesne ranki, gdy jest jeszcze chłodno, lubię letnie ubrania.
Lubię krótkie wypady za miasto, jak na przykład ten do Ciszycy. Nie zrobiłam za dużo zdjęć, bo bałam się, że mi się zapiaszczy aparat. Wypad oceniam bardzo pozytywnie, może oprócz tego, że piasek miał milion stopni Celsjusza, Farenheita i Kelvina razem wziętych. Gdy przyjechałyśmy na plażę, jeszcze dało się jakoś po nim przejść, ale koło godziny 14 po prostu parzył tak, że ledwo dało się po nim przejść. Niestety plaża ma jakieś 200m szerokości, więc te 200m po prostu trzeba pokonać na piechotę, cierpiąc. 

Jak wreszcie dotarłyśmy w drodze powrotnej do samochodu (przypominam, samochód bez klimatyzacji), to poczułam, że mam te dwa miliony gruczołów potowych z reklamy leku na pocenie się. Żeby to zobrazować, napiszę jeszcze, że wypiłyśmy dwa piwa bezalko i sporo wody ciepłej jak siki (trzeba brać torbę termiczną, wykrzyknik!) i nie chciało nam się sikać. Woda w Wiśle obrzydliwa, ma smrodek, chociaż to przed Warszawą niby, jest szlamik na dnie, ale mimo to jacyś straceńcy się kąpali. Jedyny powód, dla którego weszłam do tej wody, to dlatego, że już nie mogłam wytrzymać tego gorącego piachu.
Lubię wieczorem siedzieć na balkonie i patrzeć, jak miasto stygnie. Niestety nie zawsze dostaję zaproszenie na balkon do Wredonisi, a mój balkon nie oferuje żadnej rozrywki, oprócz tego, że jest balkonem. U Weronisi przynajmniej są krzesełka i nie są to krzesełka wystawione tam tylko po to, żeby na nich się wietrzyła pościel ;)
Wredonisia mogłaby napisać notkę o swoich kwiatkach na balkonie, ale to by było chyba coś w stylu Pani Basi z klatki B, czyli tragedia Posejdona :)
Lubię okulary słoneczne, w których każdy dobrze wygląda, lubię sandały, bo nie trzeba ich wiązać jak trampki i noga się nie poci jak w balerinkach.
Lubię letnie kolory lakierów do paznokci, na przykład różowy, jak Rimmel Salon Pro Angel Wings. Najpiękniejszy jest Cute as a Button z Essie, ale akurat go nie mam :(

A czego nie lubię?
Nie lubię być spocona, nie lubię, gdy z twarzy mi spływa krem, makijaż i co tam jeszcze jest, nie lubię, gdy inni ludzie są spoceni, bo to nieprzyjemne. Nie lubię jeździć samochodem, gdy jest tak gorąco, bo nie mam klimy. Nie lubię dziwnie porozbieranych ludzi, ale nie będę drążyć tego tematu, żeby nie narzekać. Dość wspomnieć, że nie rozumiem, czemu faceci zdejmują koszulki, koniec kropka.
Nie lubię smarować się kremem do opalania, bo brudzę sobie nim ubrania. Nienawidzę, gdy jest tak gorąco, że nie da się spać. I tak co roku, lato właśnie jest w pełni, a potem się skończy i będziemy już narzekać na jesień :)
w żółtych płomieniach liści...



Komentarze

Saril pisze…
Eee, co za problem posadzić kwiatki na balkonie i wynieść jeśli nie krzesło to choć jakąś poduchę/koc, by było gdzie utrudzony ciężką pracą zadek posadzić?
Sorbet pisze…
Ja uwielbiam kolorowe kiecki ubierać latem. Pod spodem tylko bielizna. Fajnie podwiewa :3 Ubiera się je w 3 sekundy i włala. Lubię jak się z knajpy wyjdzie o 11 w nocy i dalej jest ciepło.

Ale nienawidzę lata jak cholery, zaraza francowata - jedna z moich najmniej lubianych pór roku...

Popularne posty