Lato, lato, lato czeka...

Razem z latem czeka rzeka
Razem z rzeką czeka las
A tam ciągle nie ma nas!

Ale już byłyśmy tam, gdzie czeka rzeka, na garnuchowym weekendzie we wsi Łazy, którą już kiedyś tak pięknie opisała Wredonisia http://wredonika.blogspot.com/2011/09/gwizday-my-oj.html
Weekend zaczął się w piątek, gdy styrane pracą wsiadłyśmy do miszubiszi i pognałyśmy drogą wyszkowską w kierunku odwrotnym do zachodzącego słońca. Wcześniej jeszcze byłam na szybkich zakupach w Biedrze, ale niestety nie było sosu tzatziki firmy Zott, więc kupiłam tylko w pytę kurczaka, cukinii, chipsy, napoje i inne smakołyki. Pozostałe uczestniczki wycieczki też zrobiły podobne zakupy, więc ogólnie jedzenia było w bród, żeby nie pisać do wyrzygania, bo to nieładnie.
Przyjechałyśmy na miejsce i rozpoczął się grillujący wypoczynek!
W trakcie grillowania słuchałyśmy wspaniałych przebojów, takich jak "Little Crazy Party Girl" albo cała dyskografia zespołu Kelly Family, a ja byłam zmuszana do picia piwa Kasztelana powiększonego do 568ml GRATISSS pod groźbą oblania herbatą. Psy dzielnie uczestniczyły w grillu.
Grill zjedzony, garnuchy się pospały, wcześniej jeszcze w tv obejrzałyśmy wywiad Kuby Wojewódzkiego z Moniką Jaruzelską i Gosia się dowiedziała, że Jaruzelska napisała więcej niż jedną książkę, a co gorsze jak te książki przeczytałam. Rano trzeba wstać, nie za bardzo rano, bo koło 11, ale niestety psy zbudziły się wcześniej, bo wstałam się napić wody. Po śniadanku wreszcie czas na plażowanie!
Co za radość, co za szczęście, pies wykąpał się nareszcie!
Cały dzień spędziłyśmy na plaży, rzucając psu coraz większe patyki, kąpiąc się w wodzie po kolana i opalając blade nóżki. Co za cudowny dzień, gdy nic nie trzeba robić, na plaży mało ludzi, ciepło, ale nie gorąco, a wieczorem czeka grill i szaszłyki!
Następny dzień był w przybliżeniu powtórką poprzedniego, tylko wieczorem trzeba było wziąć łaszki pod paszki, ogarnąć się i wrócić do Warszawy. Zostało nam trochę niezjedzonego kurczaka, którego wurzuciłyśmy do lasu, żeby sobie zjadł jakiś lisek, ale po 5 sekundach przyleciał wsiowy burek i skonsumował.




Komentarze

Popularne posty