Książki, które mogły być dobre, ale nie były
Z góry przepraszam kogoś, kto uważa te książki za filary
swojej biblioteczki, ale ja bym radziła je schować gdzieś z tyłu ;)
1. Jeździec Miedziany Paulina Simons (i reszta cyklu
Aleksandro- Tanio- Leningradzkiego)
Dodaj napis |
To książki, które mogłyby być poruszającą wojenną epopeją,
ale niestety przechylają się w stronę nieznośnego gniota i romansidła. Brak mi
balansu między wstrząsającymi opisami zjadania tapet razem z klejem podczas
oblężenia Leningradu i mokro- ślisko- lepkimi opisami obściskiwania się
bohaterów gdzieś na piecu w daczy. Opis pierwszej wspólnej nocy bohaterów i
rozmyślania Aleksandra, czy on się zmieści w swoją partnerkę (Tatianę, Tanię,
Tanią?) i czy ona przeżyje stosunek z tak wielkich rozmiarów członkiem, na
długo zostanie w mojej pamięci, choć tego nie chcę, oj nie chcę...
Kolejnym wielkim minusem jest brak konsekwencji autorki, bo
druga część kończy się w zasadzie definitywnie- on i ona żyli długo i
szczęśliwie... A potem pojawia się jeszcze trzecia część, potrzebna jak
musztarda po obiedzie.
Wiem, że sporo osób jest zachwyconych tymi książkami, nie są
one zupełnie złe, dałabym 3/5. Ale jeśli ktoś uważa to za najwspanialsze
książki, jakie czytał, to znaczy, że nie starał się nigdy, żeby sobie wybierać
ambitne lektury.
2. Gra Anioła Carlos Ruiz Zafon.
Z góry przepraszam E. która mi podarowała tą książkę, bardzo
dziękuję za pamięć i za prezent :* ale jakoś mnie nie urzekła. Nie rozumiem
wcale zachwytów nad tym autorem, nie czuję jego świata, który ani nie jest
fantastyczny, ani realny. Książka mnie wciągnęła dopiero w ostatnim rozdziale,
a jest dość gruba. Zaczęłam czytać też „Pałac Północy” i znów to samo. Już już
zaczęłam myśleć, że będzie jakaś ciekawa intryga, ale NIE nagle pojawiają się
jakieś ciemne moce za przeproszeniem z dupy, pasujące mi jak pięść do nosa. Co
to ma być, film Disneya? Daję 3/5, choć jest gorsza niż Jeździec, ale mam wąską
skalę ocen. Trzy na szynach.
3. Miłość w kasztanie zaklęta Monika A. Oleksa
To właśnie jest dowód na to, czym się różnią polscy pisarze
od zagranicznych, a może czym się różnią pisarze, którzy są tłumaczeni, od
takich, których nie wydaje się nigdzie poza ich krajem. Temat super, Jodi
Picoult mogłaby się wziąć za podobnego ciężaru tematykę obyczajową, ale
wykonanie... Gniot, grafomania. Jest mi wstyd, że komuś taka pisanina się może
podobać. Mieszanina stylistyczna, brak przygotowania merytorycznego... Jeden z
głównych bohaterów jest lekarzem i wygłasza takie „lekarskie” orzeczenia, jak
co najmniej lekarze z Włocławka. Przytoczę- po śmierci pacjentki dr Piotr
tłumaczy jej mężowi- ona nie wiedziała, że jest chora, bo trzustka nie boli.
Trzustka nie boli?? O losie. Chyba jej się pomyliło z czymś... Już za sam tytuł
należy się 2/5 i taka jest ocena. Niestety rzeczywistość kreowana w tej książce
jest tak sucha i nieatrakcyjna, jak kasztan, który główny bohater nosił rok w
kieszeni.
Nie będę opisywać tu wszystkich gniotów, które mi się zdarzyło
czytać, to tylko te książki, które zdobyły jakąś popularność i mają (moim
zdaniem bez powodu) dość wysokie oceny na lubieczytac czy innych stronach.
Jeśli książka celuje na najniższe półki w bibliotece, to jej to wybaczamy, w
końcu nie po to się czyta „Sagę o ludziach lodu”, żeby się zachwycać
stylistyką, tylko po to, żeby szybciej zleciał czas w metrze.
A Wy czytaliście którąś z tych książek? Co o nich sądzicie? Macie jakieś swoje ulubione albo znienawidzone lektury?
Komentarze
Prześlij komentarz
Twoja opinia jest dla nas cenna i pomaga nam w samorozwoju.