Historia pewnej obywatelki, trochę starszej

Przeczytałam poprzednią notkę z tej serii, bo sama byłam ciekawa, co kiedyś pisałam na tym blogu. W zasadzie ze wszystkim się zgadzam, oprócz tego, że masaż misami tybetańskimi bym teraz zmieniła na masaż misiami tybetańskimi. To pewnie jakiś bardzo rzadki i zagrożony gatunek, narażony na wyginięcie, bo Chińczycy robią piszczałki z jego penisa albo penisy z jego piszczałek.
      Małe sprostowanie- opinie, wyrażone na tym blogu, odzwierciedlają moje myśli z dnia dzisiejszego, nie z wczoraj ani nie z przedwczoraj, do tego, co było ponad 3 lata temu się wcale nie przyznaję, a 7 lat temu to nie byłam ja!
     Jeśli chodzi o moje życie, to w tej chwili opromienia je blask słońca, zadowolenia i poczucia własnej wartości. Wiem, że nieładnie o tym mówić w świecie, gdzie każdy ma problemy i tylko myśli, jak innym dopieprzyć, ale czuję się teraz naprawdę dobrze! Co dla mnie znaczy "naprawdę dobrze"? To chyba skupienie się na chwili, bez strachu o przyszłość i bez rozpamiętywania przeszłości, bez zadręczania się czymś, co "mogłam zrobić inaczej". No ni chuja nie mogłam, jak widać. Też bez planowania przyszłości, bez napinki, bez myślenia "musi być taki i tak, za 2 lata widzę się tu, to na pewno się uda" bo wiadomo, że nie mam na to wpływu. Staram się nie myśleć, czy z tego małego ziarenka wyrośnie wielkie drzewo, tylko cieszyć się zielonym kiełkiem. Może to brzmi bez sensu, ale takie mam przemyślenia w tym momencie.
     Mam kilka złotych myśli, które sobie zapisałam:
Porady jak nie być nieszczęśliwym
Zostaw przeszłość w przeszłości.
Nie przezywaj za bardzo. I nie dramatyzuj. Nie kłóć się.
Nie rob nic na siłę. Zrobisz to, gdy bedziesz chcieć, bedziesz gotowy albo będziesz wiedzieć, że to konieczne. W innych wypadkach nie rób rzeczy, co do ktorych nie masz przekonania.
Nie szukaj drugiego dna ani ukrytych intencji.
Przyjmuj komplementy.
Nie obwiniaj się o nic.
Zerwij znajomości z ludźmi, którzy cię ciągle  krytykują. Można krytykować czyjeś zachowania i czyny, ale nigdy całą osobę.
Nie krytykuj i nie zazdrość.
Otwórz się na ludzi.

       Trudno mi nawet opisać, jak wiele wspaniałych rzeczy ostatnio wydarzyło się w moim życiu, bo otworzyłam się na ludzi, bo zaczęłam akceptować to, co mi oferują. Poznałam wielu fajnych fotografów, którzy robią mi piękne zdjęcia, poznałam ludzi, z którymi znajduję wspólny licznik lub mianownik, za namową znajomej wystartowałam nawet w amatorskim rajdzie samochodowym. W dużej mierze ta znajoma, Papryka, była spiritus movens tych rewolucji, bo wyrywała mnie z mojej strefy komfortu i nie przyjmowała do wiadomości mojego sprzeciwu. Chodź, pojedziemy na sesję do mojego znajomego, już do niego dzwonię... Ha Ha Halo...? Aaa, zapomniałam ci powiedzieć, że on robi zdjęcia minimum topless

Nauczyłam się, jak ważne jest zachowanie mojej strefy komfortu, nie robienie rzeczy, które mi się nie podobają, nie pasują, w których się nie czuję dobrze. Najlepiej po prostu powiedzieć- nie odpowiada mi to, bo to ... to ... to.... Na pewno nie można tkwić w sytuacji, która mi nie pasuje, głównie mam tu na myśli pracę. Oczywiście bla bla bla, łatwo mówić, bo nie muszę się sama utrzymać i nie muszę też pracować jak pracownica niewolnica/ dziki osioł, ale właśnie dlatego kurczę NIE MUSZĘ. Nie musze się męczyć z szefem, który mi nie pasuje, trochę to późno zrozumiałam, ale w końcu mnie oświeciło.

Trzeba mieć czas dla siebie, poczytać książkę, wypić piwo w ogródku, napisać coś (na blogu, hahaha).

A i najważniejsze. Nie wiem, czy to już pisałam, ale chcę tą notkę skończyć, więc nie będę mojego bełkotu czytać od początku. Robić to co $^&( ja chcę, co mi się podoba, nie próbować komuś zaimponować, czy przypodobać się, udając kogoś innego. To było niesamowicie głupie, ale bardzo długo tak robiłam. Ale teraz wiem, że jestem najlepszą wersją samej siebie. Oczywiście to samo się nie zrobiło, musiałam długo na to pracować i nie chodzi mi tylko o ćwiczenie pleców, żeby się nie garbić. Ale teraz jest w porządku. Młodość stabilna. 

Komentarze

Anonimowy pisze…
Mogłaś jeszcze dodać jakie środki farmaceutyczne doprowadziły Cię do takiego nasycenia chęcią rewolucji i wyrwania z objęć koca :P bo czasem trzeba sobie pomóc
Jaskra pisze…
biorę leki p- depresyjne, ale sądzę, że to tylko jeden z elementow układanki :)

Popularne posty