Im więcej mam, tym bardziej jestem?
Do napisania tej notki zainspirował mnie mój prezent urodzinowy, czyli Glossy Box, który dziś otrzymałam. Prezent bardzo mi się spodobał, sama bym pewnie sobie go nie kupiła, a teraz mam możliwość zobaczyć, co to jest. Dla osób niezorientowanych, jest to pudełko z zestawem kosmetyków, które można zamówić przez internet i przychodzi do nas pocztą w formie prenumeraty- można zamówić sobie jedno, albo subskrybcję i wtedy dostajemy kolejne co miesiąc, z różnymi kosmetykami. Oczywiście takie pudełka robią furorę w internecie, bo właśnie w internecie została wykreowana na nie moda i chyba tylko w internecie są popularne. Ale hej, gdzie my jesteśmy? No przecież w internecie!
Oglądam sporo filmików w internecie, recenzje kosmetyków, przeglądy zakupów, przeglądy szafy, filmiki o porannym szykowaniu się, przeglądy zużytych kosmetyków. Działa to na mnie relaksująco, odmóżdżająco, ale zastanawiam się, jak bardzo takie filmiki są nakierowane na konsumpcyjny styl życia. Większość opisuje, co się sobie kupiło i co widz powinien sobie kupić. Weźmy pod uwagę, że autor takich filmików raczej wszystkich kosmetyków sobie sam nie kupił (niektórzy twierdzą inaczej, może na początku tak jest, ale znane youtuberki mają co miesiąc tyle nowych kosmetyków, że niemożliwe, żeby wszystko to sobie same kupowały). Przyznaję się bez bicia, że kilka rzeczy sobie kupiłam pod wpływem rekomendacji z internetu, więc wiem, jaka jest siła tej sugestii i przekazu. Raz nawet złapałam się na tym, że chciałam kupić lakier polecany przez blogerkę w filmiku na YT, zamiast lepszego lakieru, niepolecanego w internecie. Trochę jest to działanie autorytetu, bo ktoś, kto ma szeroką publiczność na Youtubie może być autorytetem, trochę chęć naśladowania, bo kupiłam sobie tusz, który polecała taka a taka, więc może jestem trochę taka, jak ona?
Zastanawiam się, jaki wpływ takie treści, autorytety, przekazy mają na młodsze osoby, które są bardziej podatne na sugestie i nie mają do wszystkiego dystansu. Dziewczyna z liceum ogląda recenzje drogich kosmetyków, na którą jej nie stać i myśli sobie, że musi mieć paletkę Naked 3, żeby nie być gorsza. Czy ktoś sobie tak myśli? Całkiem możliwe. Sama pamiętam, jakie ważne w szkole czy w liceum było dla mnie, żeby mieć to, co inni, choćby nawet było to głupie.
Więc z jednej strony nie podoba mi się ta powierzchowność, ale z drugiej oglądam te filmiki, choć niektóre biją rekordy naiwności. No bo jak można kręcić filmik "My morning routine" i pokazywać, że dziewczyna się budzi, a obok, na jej nocnym stoliku, stoi zapalona świeczka? W ogóle jak można nakręcić filmik o tym, jak się wstaje rano z łóżka? Trzeba ustawić kamerę, statyw i udawać, że się śpi, koniecznie w ładnej pozycji i bez śpiochów w oczach. Potem krótka i wcale nie reżyserowana scena przytulania się w łóżku- serio, czasem zastanawiam się, ile brakuje, żeby youtuberzy zaczęli nagrywać filmy pornograficzne, skoro i tak już pokazują, jak się budzą, jak chodzą na zakupy, jak się myją, malują, gotują itd. Niektórzy jeszcze pokazują, jak po pogodnym przebudzeniu radośnie i spontanicznie wypełniają sobie dzienniczki- https://www.youtube.com/watch?v=d0h_WA-gyJ0 . To chyba dla mnie był szczyt absurdu.
Może nie powinien mnie dziwić taki ekshibicjonizm- w końcu dla tych osób to praca i źródło utrzymania. Taka np. Estee Lalonde aka Essie Button- biorąc pod uwagę, ile filmików ona wrzuca, to musi być jej jedyne zajęcie. Wszystko na pokaz, zakupy, gotowanie, czas wolny- ludzie chcą to oglądać, więc to się sprzedaje.
Jakbym miała jakoś podsumować tą notkę, to byłoby: uważam, że internet promuje komercyjny i płytki styl życia i najwyraźniej jestem tym zachwycona, bo nie mogę się oderwać od internetu!
Oglądam sporo filmików w internecie, recenzje kosmetyków, przeglądy zakupów, przeglądy szafy, filmiki o porannym szykowaniu się, przeglądy zużytych kosmetyków. Działa to na mnie relaksująco, odmóżdżająco, ale zastanawiam się, jak bardzo takie filmiki są nakierowane na konsumpcyjny styl życia. Większość opisuje, co się sobie kupiło i co widz powinien sobie kupić. Weźmy pod uwagę, że autor takich filmików raczej wszystkich kosmetyków sobie sam nie kupił (niektórzy twierdzą inaczej, może na początku tak jest, ale znane youtuberki mają co miesiąc tyle nowych kosmetyków, że niemożliwe, żeby wszystko to sobie same kupowały). Przyznaję się bez bicia, że kilka rzeczy sobie kupiłam pod wpływem rekomendacji z internetu, więc wiem, jaka jest siła tej sugestii i przekazu. Raz nawet złapałam się na tym, że chciałam kupić lakier polecany przez blogerkę w filmiku na YT, zamiast lepszego lakieru, niepolecanego w internecie. Trochę jest to działanie autorytetu, bo ktoś, kto ma szeroką publiczność na Youtubie może być autorytetem, trochę chęć naśladowania, bo kupiłam sobie tusz, który polecała taka a taka, więc może jestem trochę taka, jak ona?
Zastanawiam się, jaki wpływ takie treści, autorytety, przekazy mają na młodsze osoby, które są bardziej podatne na sugestie i nie mają do wszystkiego dystansu. Dziewczyna z liceum ogląda recenzje drogich kosmetyków, na którą jej nie stać i myśli sobie, że musi mieć paletkę Naked 3, żeby nie być gorsza. Czy ktoś sobie tak myśli? Całkiem możliwe. Sama pamiętam, jakie ważne w szkole czy w liceum było dla mnie, żeby mieć to, co inni, choćby nawet było to głupie.
Więc z jednej strony nie podoba mi się ta powierzchowność, ale z drugiej oglądam te filmiki, choć niektóre biją rekordy naiwności. No bo jak można kręcić filmik "My morning routine" i pokazywać, że dziewczyna się budzi, a obok, na jej nocnym stoliku, stoi zapalona świeczka? W ogóle jak można nakręcić filmik o tym, jak się wstaje rano z łóżka? Trzeba ustawić kamerę, statyw i udawać, że się śpi, koniecznie w ładnej pozycji i bez śpiochów w oczach. Potem krótka i wcale nie reżyserowana scena przytulania się w łóżku- serio, czasem zastanawiam się, ile brakuje, żeby youtuberzy zaczęli nagrywać filmy pornograficzne, skoro i tak już pokazują, jak się budzą, jak chodzą na zakupy, jak się myją, malują, gotują itd. Niektórzy jeszcze pokazują, jak po pogodnym przebudzeniu radośnie i spontanicznie wypełniają sobie dzienniczki- https://www.youtube.com/watch?v=d0h_WA-gyJ0 . To chyba dla mnie był szczyt absurdu.
Może nie powinien mnie dziwić taki ekshibicjonizm- w końcu dla tych osób to praca i źródło utrzymania. Taka np. Estee Lalonde aka Essie Button- biorąc pod uwagę, ile filmików ona wrzuca, to musi być jej jedyne zajęcie. Wszystko na pokaz, zakupy, gotowanie, czas wolny- ludzie chcą to oglądać, więc to się sprzedaje.
Jakbym miała jakoś podsumować tą notkę, to byłoby: uważam, że internet promuje komercyjny i płytki styl życia i najwyraźniej jestem tym zachwycona, bo nie mogę się oderwać od internetu!
Komentarze
Prześlij komentarz
Twoja opinia jest dla nas cenna i pomaga nam w samorozwoju.