Trochę się zagalopowałam cz. 1
Mogłabym codziennie pisać kilka zdań, opisywać jakieś zdarzenie, które akurat mi się przypomni. Tak samo mogłabym codziennie uczyć się kilku słów w nowym języku albo pół godziny ćwiczyć, żeby za pół roku zobaczyć efekty. Lubię obserwować odległe skutki powtarzających się zdarzeń, jak delikatne zabrudzenie ściany w miejscu, gdzie codziennie przechodzi kot, albo zmarszczka na czole z prawej strony, bo lubię spać na tym boku. Nie, oczywiście zmarszczka mnie nie cieszy, ale z wielu przykładów akurat teraz żaden nie przychodzi mi do głowy. To jak fotografia czasu, odbicie liścia na rumieńcu jabłka, solarigrafia samochodu, który parkował przez pół roku w tym samym miejscu. Może powtarzające się myśli i zdarzenia też nas rzeźbią? Choć bardziej wydaje mi się, że nie uczymy się niczego, raczej moje wrodzone skłonności dają o sobie znać w ciągłych powtórzeniach tych samych zdarzeń. Znaliśmy się ze studiów, zawsze uważałam Y. za dobrego kolegę, dobrego, ale czegoś mu jednak brakowało. Był d